Zakończył się rok szkolny AD 2019/2020. Czas nietypowy, nieobliczalny a jednocześnie nieszablonowy dla osób posiadających dzieci w wieku edukacyjnym. Czy poradziliśmy sobie jako rodzice i opiekunowie naszych pociech? Czy system nauczania w Polsce staną na wysokości zadania?
Mam bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony cieszy mnie niezmiernie, że mogłem uczyć się z moim ośmioletnim synem, spędzać z nim czas i tłumaczyć mu zadania otrzymane od wychowawczyni. Tu nadmienię, że nauczycielka nie prowadziła zdalnych zajęć a przygotowywała prezentacje na cały tydzień nauki. Były one bardzo sumiennie wykonane, w nowoczesnej formie i ciekawej dla młodego odbiorcy. Jednak, czy na tym miała polegać „nauka online”?
W rozmowach prowadzonych z moim rodzeństwem i kuzynostwem, którzy mają dzieci kilka lat starsze od mojego, wyglądało to całkiem inaczej. Były wideo rozmowy, kamerki, pytania, zgłaszanie się. Taka namiastka zajęć szkolnych powodowała, że rodzice mogli chociaż przez kilkanaście minut odpocząć, poogarniać własne sprawy a często i popracować. Dlaczego takiej formy nauczania nie przyjęto u mojego dziecka w szkole? Nie wiem.
Mam też pogląd na sytuacje z perspektywy nauczyciela z liceum. Jego opowieść jest całkiem odmienna od moich doświadczeń. Był totalnie nieuchwytny przez pół dnia bo albo miał wideolekcje albo przygotowywał się do kolejnych zajęć dnia następnego. Można? Moża.
Powracając do lekcji z moim dzieckiem. Mogę stwierdzić, że delikatnie mówiąc wiało nudą. No bo codziennie przy tym samym biurku, jechaliśmy krok po kroku tę samą prezentację z nowymi tekstami przekopiowanymi z książki, praca zadana była w tym samym schemacie i formacie. Dlaczego wychowawczyni chociaż raz nie próbowała zorganizować ogólnej wideo rozmowy? Czatu z dziećmi? Internetowej zabawy w chowanego? Znowu zadałem więcej pytań, niż znam odpowiedzi.
Na koniec mała dygresja związana z nauczaniem zdalnych. Znajomi opowiadali o jednym, ale konkretnym problemie. Fakt posiadania więcej niż… dwójka dzieci okazał się ciężki do ogarnięcia logistycznie. Nie ze względu na dostępność urządzeń czy inernetu ale ilości zamykanych pomieszczeń w mieszkaniu. Okazywało się, że przy trójce dzieci najspokojniejszym pokojem do zdalnych lekcji była… łazienka.
Życząc udanych wakacji, mam nadzieję, że we wrześniu dzieci wrócą do szkoły i już nigdy nie będą narzekały, że się nudziły w ławkach